Publiczność dotarła na miejsce położone w połowie drogi od rynku do schronu sztuki MWW wcale licznie, acz w przewidzianych dwóch turach. Przejdźmy jednak do sztuki. Artyści dobrani zostali w oparciu o kontakty i mniej lub bardziej zażyłe znajomości. Wszyscy znają się dobrze ze sobą, zbliżeni wiekiem, połączeni wspólną uczelnią: Małgorzta Dyrda-Kujawska, Leszek Frydryszak, Bożena Grzyb-Jarodzka, Renata Micherda-Jarodzka, Eugeniusz Miniciel, Ludwika Ogorzelec, Urszula Wilk.
Każdy dostał do zagospodarowania jedno "mieszkanie" bez drzwi i armatury, ale z grzejącymi kaloryferami. W większości przypadków były to ekspozycje typu galeryjnego - oczywiście artyści musieli sobie radzić z oświetleniem, bo nie było żadnego standardowego.
Dialog z wnętrzami podjęło troje z nich. Frydryszak w najmniejszym pomieszczeniu (garderoba? toaleta?) urządził za firanką skryty pokoik ze stolikiem, na którym stał talerz z klasycznym polskim drugim daniem - obraz na ścianie powyżej odbijał artystycznie kolorystykę ziemniaczków ze schabowym i buraczkami; na podłodze stały brzozowe pieńki, w jednym tkwiła wbita siekierka, obok stała pękata flaszeczka.
Ogorzelec rozpięła swe plastikowe sieci warstwowo w jednoprzestrzennym wnętrzu, zmuszając widzów do nurkowania i wychylania się z nich dla orientacji i oddechu, jak np. Natalię LL.
W centrum sieć grała, gdy się ją trącało.
Jak dla mnie, największą robotę i najlepszą wykonał tam Minciel, co zresztą uwiecznił prezentowany w łazience(?) zapis filmowy. Można był zobaczyć na nim artystę wypracowanego gestu i szybkich decyzji. Wszystkie ściany i podłogę mieszkania o powierzchni 104,30 m pokrył czarną folią. Na niej zawiesił swe Mincielowe płótna, po czym rozpoczął dokończanie przemiany wnętrza.
Powstały wnętrza-groty, o nierównych ścianach, z wnękami i wypukłościami, na których Minciel artysta-pierwotny zostawiał swe magiczne ślady. Zawieszone na takim tle płótna były emanacją tych gestów - nieważne, że proces był tu akurat odwrotny. Sztuka i magia idzie przed i za nim.
Los będzie dla tego aktu twórczego równie nieubłagany, jak dla syrenki warszawskiej spontanicznie naszkicowanej węglem przez Picassa w 1948 roku na ścianie jednopokojowego mieszkanka w świeżo wybudowanym warszawskim bloku na Kole. Syrenka z młotkiem zamiast miecza w ręce wytrwała 4 lata. Wystawa w lofcie jutro przestaje istnieć.
Entenmark
PS
Podobno jeszcze raz, za tydzień, wieczorem, będą tam wpuszczać.
PS
Podobno jeszcze raz, za tydzień, wieczorem, będą tam wpuszczać.
Sama Radość, Minciel.
OdpowiedzUsuńVil saa gerne vaere med...og se den magiske, Minciel- iske verden.:) Godt gaaet. Tillykke fra Aarhus
OdpowiedzUsuńA z duńskiego na polski? :)
UsuńA z dunskiego na polski : bardzo chcialabym znalezc sie w tym magicznym Mincielowskim swiecie, gratulacje-swietna wystawa. Pozdrowienia z Aarhus
OdpowiedzUsuń