niedziela, 16 czerwca 2013

Klima & satelita

Czasem wystarczy spojrzeć z dalszej perspektywy, żeby z dystansu zobaczyć to, czego nie da się dostrzec, kiedy znajdujesz się tylko na swoim podwórku. Jest takie pojęcie jak ochrona krajobrazu historycznego albo ochrona pejzażu kulturowego, albo ochrona widoku na zabytek.
Wiosną tego roku cukrownia Pfeifer & Langer Polska SA w Gostyniu rozpoczęła stawianie potężnego silosu na terenie swojej fabryki, która leży na terenie tego niewielkiego miasta. Ma on mieć docelowo około 75 metrów wysokości.

Już teraz ów betonowy mega-cylinder jest dominantą krajobrazu. Będzie ona widoczna nieporównanie lepiej z każdego miejsca i ze znacznej odległości. Znacznie lepiej niż we Wrocławiu "silos" Sky Tower. Problem w tym, że Wrocław jest rozległym miastem, a Gostyń nie. Silos w Gostyniu o wiele bardziej konkuruje z gotyckim kościołem parafialnym i z usytuowanym na wzgórzu obok miasta barokowym kościołem Filipinów niż Sky Tower z jakąkolwiek tego rodzaju budowlą zabytkową we Wrocławiu.
Co widać, gdy spojrzy się przez bramę, wychodząc z terenu bazyliki Filipinów - silos Pfeifer & Langer Polska SA.


Ale nie musi być to od razu skala kosmiczna, w tym sensie, że z kosmosu widać tę ingerencję. Oto dwa przykłady z ostatnich czerwcowych spacerów nad Odrą w okolicach Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Przykład pierwszy:


widok na katedrę; jakaś biała plama "świeci" mniej więcej pośrodku długości południowej elewacji. Na kominie budynku zamieszkiwanego przez księży diecezjalnych zamontowano biały talerz anteny satelitarnej. Ktoś się może i postarał, bo antena jest jakby ukryta za kominem, czyli nie widać jej tak bardzo od strony katedry; a może po prostu z tamtej strony jest lepszy odbiór, co chyba bardziej prawdopodobne. A wyobraźmy sobie, że takich anten przybędzie na tym dachu. Jedna już wystarczy. Żeby ją chociaż pomalować na ciemny kolor.

Przykład drugi:


wiele pisano o pawilonie wydziału chemii uniwersyteckiej przy nabrzeżu Joliot-Curie. Obrońcy architektury powojennej, zarówno historycy sztuki jak i architekci, rozwodzili się nad wartościami bryły i nowatorstwem tej zaniedbanej i czekającej ciągle na decyzję budowli. Tymczasem z tyłu, za nią, gdy spojrzeć z mostu Pokoju, z miejsca z którego bodaj najlepiej się ona prezentuje z odległości, wyrósł nowy budynek biotechnologii uniwersyteckiej. Przerósł on stary pawilon chemii. Cóż zdarza się. Ale architekci nie pomyśleli jak znajdzie się ich budynek w tym otoczeniu w widoku z większej odległości. Na jego dachu znalazły się liczne i duże blaszane obudowy różnych urządzeń klimatyzacyjnych itp. Nie osłonięto tego żadną obudową, "attyką". Teraz nie pawilon chemii przyciąga wzrok między nową (acz ciągle niefunkcjonującą) Biblioteką Uniwersytecką a wieżowcem tejże chemii uniwersteckiej, lecz jakieś blaszaki. O banerze na pół wysokości wspomnianego wieżowca już nawet nie piszę, bo za rok wiatr go postrzępi i odleci gdzieś, hen.

Entenmark

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz